Europejski Trybunał Obrachunkowy ostrzega, że UE prawdopodobnie nie osiągnie założonych celów dotyczących recyklingu opakowań z tworzyw sztucznych. Zagrożenie jest tym większe, że od przyszłego roku nie będzie można eksportować większości odpadów z plastików do innych państw, w których jakoby będą one poddawane recyklingowi.

Przyjęta przed dwoma laty przez Komisję Europejską strategia zakłada, że do 2025 roku do przetworzenia trafiać będzie 50% odpadów plastikowych, a do roku 2030 – do 55%. Niestety, tego rodzaju śmieci bardzo trudno poddają się recyklingowi, dlatego obecnie przerabianych jest niewiele ponad 40% z nich. W UE więcej takich odpadów jest spalanych niż poddawanych recyklingowi, czemu winny jest brak odpowiedniej infrastruktury.

Brak zdolności do przetwarzania takich odpadów w obrębie UE, to nie jedyny problem zwiększania recyklingu tworzyw sztucznych. Obowiązujące od 2021 roku nowe zasady międzynarodowe sprawią, że wywożenie większości odpadów do państw trzecich, by tam były poddane recyklingowi, będzie zakazane. To akurat zrozumiałe i słuszne działania. Odpady wywożone do biednych państw, często zamiast do recyklingu trafiały do oceanów, skutecznie zanieczyszczając środowisko. Zakazanie wywozu takich odpadów może więc poprawić sytuację, choć z drugiej strony może również przyczynić się do rozwoju szarej strefy i nielegalnego pozbywania się odpadów poza granicę UE.

Kolejną przeszkodą w osiągnięciu celów recyklingu tworzyw sztucznych jest pandemia Covid-19, która zwiększyła popularność przedmiotów jednorazowego użytku z plastiku. Korzystny trend, związany z odchodzeniem od takich przedmiotów odwrócił się, co spowodowały względy sanitarne. Niestety, taka zamiana to duży problem w aspekcie odchodzenie od tworzyw sztucznych, bo przedmioty jednorazowego użytku stanowią dużą część odpadów plastikowych i coraz większe zagrożenie środowiskowe.

Ograniczenie zużycia tworzyw sztucznych, co przełożyłoby się na procentowe zwiększenie ilości odpadów poddawanych recyklingowi, utrudniają także wielkie koncerny, które pod pozorem szczytnych inicjatyw i zobowiązań starają się „zmiękczyć” i opóźnić wprowadzanie rozwiązań zapobiegających zanieczyszczenie plastikiem.

Z raportu przygotowanego przez organizację Changing Markets Foundation wynika, że koncerny dobrowolnie podejmują zobowiązania, np. dotyczące recyklingu czy oczyszczania oceanów, co jest tylko taktyką mających odwrócić uwagę konsumentów i rządów od problemu zanieczyszczenia środowiska tworzywami sztucznymi. Deklaracje te najczęściej kończą się na samych zapowiedziach i nie są realizowane lub są nieadekwatne do skali zagrożenia i niejasne. Inicjatywy tego typu pozwalają tylko koncernom na budowę wizerunku jako firmy odpowiedzialnej za środowisko, co jest tylko działaniem marketingowym, ponieważ nie zmniejszają one ilości generowanych odpadów plastikowych.

Koncerny i powiązane z nimi organizacje pseudoekologiczne przygotowują także kampanie reklamowe , które mają odwrócić uwagę od producentów tworzyw sztucznych i przerzucają odpowiedzialność za kryzys związany z zanieczyszczeniem plastikiem na konsumentów. Starają się także często pokazać w nich, że tworzywa sztuczne nie są tak szkodliwe dla środowiska, jak to się obecnie uważa lub promują nowe odmiany plastiku, jakoby znacznie mniej szkodliwe. Niestety, zdecydowana większość przekazywanych w ten sposób informacji to tylko propaganda, której głównym celem tych jest opóźnianie wprowadzenia w życie już uchwalonych ustaw chroniących środowisko oraz zapobieganiu powstawaniu nowych tego typu inicjatyw.

Oczywiście za tym wszystkim stoją pieniądze, których koncerny nie chcą wydawać na droższe i bardziej ekologiczne rozwiązania. A płaci za to środowisko, które nadal jest degradowane.

Udostępnij

Udostępnij