Ministerstwo Klimatu i Środowiska podało, że przez ostatnie cztery lata, czyli od wprowadzenia opłaty recyklingowej, zużycie foliowych toreb spadło w Polsce ponad 30-krotnie. Przed nałożeniem dodatkowych opłat ich roczne zużycie na jednego mieszkańca w Polsce wynosiło ok. 300 sztuk, obecnie to ok. 9 sztuk na mieszkańca. Nie lubimy płacić za coś, co przyzwyczailiśmy się mieć za darmo, a korzyść z tego odniosło środowisko.

Opłatę recyklingową, pomimo społecznego oporu, wprowadzono w 2017 roku. Do każdej wydawanej torby foliowej o grubości do 50 mikrometrów doliczano 20 groszy plus VAT, co w większości wypadków było kosztem całkowitym, bo sklepy nadal rozdawały je za darmo. Z opłaty tej wyłączone zostały tzw. zrywki, czyli bardzo lekkie torby na zakupy z tworzywa sztucznego, o grubości poniżej 15 mikrometrów.

W 2019 roku przepisy zostały zmodyfikowane, bo część sklepów, zaczęła udostępniać klientom bezpłatnie grubsze torby, powyżej 50 mikrometrów, które nie były objęte dodatkową opłatą. 1 września 2019 weszły więc w życie znowelizowane przepisy, które opłatą recyklingową objęły w praktyce wszystkie torby z tworzyw sztucznych. Wyjątkiem nadal pozostały najcieńsze foliówki przeznaczonych do pakowania np. mięsa czy warzyw. Wprowadzono też obowiązek ewidencyjny i sprawozdawczy z liczby zakupionych oraz wydanych toreb objętych opłatą recyklingową przez jednostki handlowe.

Według zamieszczonej na stronie Rządowego Centrum Legislacji tabeli, wpływy z opłaty za torby foliowe za 2018 rok wyniosły 70 mln zł do budżetu państwa oraz ok. 700 tys. dla urzędów marszałkowskich (1% wpływów z tytułu opłaty recyklingowej stanowi dochód budżetu urzędu marszałkowskiego). Po rozszerzeniu opłaty również na grubsze torby wpływy za 2019 rok wzrosły do ok. 90 mln zł, a za 2020 r. było to już ok. 176,5 mln zł.

Wprawdzie wpływy wzrosły, ale znacznie mniej niż szacowali urzędnicy, co oznacza że konsumenci znacznie bardziej ograniczyli korzystanie z jednorazowych toreb na zakupy z tworzywa sztucznego niż się tego spodziewano, co należy uznać za sukces regulacji. Teraz przydałoby się pomyśleć, jak ograniczyć ilość zużywanych toreb do 15 mikrometrów. Teoretycznie są one bezpłatne tylko w przypadku umieszczenia w nich towarów sprzedawanych na wagę, warzyw, mięs itp., jednak wielu klientów sklepów pakuje do nich zwykłe zakupy. W takim przypadku sklep powinien naliczyć opłatę recyklingową, ale w praktyce nigdy tego nie robi.

A mikroplastik jest już wszędzie – w wodzie, jedzeniu i kosmetykach, znaleziono go nawet na Mount Evereście i na dnie Rowu Mariańskiego. Ze środowiska przedostaje się do organizmów żyjących w nim zwierząt, a następnie wędruje w górę łańcucha pokarmowego aż do ciała człowieka. Potwierdzają to już przeprowadzane badania. Powszechność mikroplastiku powinna niepokoić nie tylko ze względu na kondycję planety, ale również z uwagi na to, jak wpływa on na nasz zdrowie. Choć jego działanie na organizmy żywe nie zostało jeszcze do końca poznane, podejrzewa się, że zwiększa on ryzyko chorób wątroby, nowotworów i schorzeń endokrynologicznych. Część naukowców nazywa go nawet „azbestem XXI wieku”.

Nie potrafimy pozbyć się mikroplastiku ze środowiska, więc zadbajmy przynajmniej o to aby go nie przybywało. Ograniczmy do maksimum stosowanie jednorazowych przedmiotów z tworzyw sztucznych i właściwie segregujmy odpady.

Udostępnij

Udostępnij